niedziela, 13 października 2019

Jakimi liniami się podróżuje i podróżowało? Jak wyglądały dawne czasy i co się zmieniło? Opowieść warta czytania

Dziś zajmiemy się historią "w pigułce"... A tak na poważnie: czy jeszcze ktoś pamięta coś takiego jak linia 20? C na Głowackiego, albo 18 do Kombinatu Mięsnego? Tłukącą się S do działek, czy też jeżdżącą co 100 minut linię D?
Sentyment pozostał, a były to jeszcze czasy, kiedy nikomu do głowy nie przychodziły takie zmartwienia, jak np. braki taborowe.
Linie MZK, którymi obecnie podróżujemy, to nie wszystko! Dawniej było ich aż 30, jeżeli by brać pod uwagę układ komunikacyjny sprzed 2000 roku.
Mieliśmy do dyspozycji o wiele bardziej rozbudowaną sieć połączeń. Istniały dawno temu nawet linie, które nie dożyły rozpadu WPKM - E i G.
Dawniej mieszkańcy mogli jeździć liniami:

  • 1 Grotowice Klub - Wróblin
  • 2 Kombinat mięsny - Dambonia
  • 4 Aleja Przyjaźni - Wójtowa Wieś
  • 6 Grotowice - Czarnowąsy
  • 19 Wschodnia - Dworzec PKS
  • 20 Zakłady Drobiarskie
  • A Wspólnia - Pużaka
...i wiele innych, którymi mogliśmy dojechać w różne miejsca. 
Moglibyśmy nawet powiedzieć, że obecna biblioteka MZK Opole nie zawiera kilku pozycji: Głowackiego, Piotrkowska, Prószków... to tylko niektóre z miejsc, które straciły dojazd autobusów miejskich. 
Największe oblężenie swego czasu wiecznie przechodziły 3 szczytówki: 20, B, a także popołudniowa brygada 10. 
Kiedyś mieliśmy możliwość kupić m. in. także plastikowy bilet miesięczny, zamiast obecnego, papierowego. 
Dawniej autobusy były żółto-niebieskie. Wewnątrz pojazdów mogliśmy dostrzec elementy indentyfikacji graficznej zakładu w tychże barwach.

Jeszcze 15 lat temu taki widok był codziennością. "Gnioty", "Stodwudziestki", "Migi" i "Ediki" - doskonale wyglądały na ulicach miasta! (fot. HC/phototrans.eu)
Turyści będąc w Opolu i korzystając z KM, raz narzekali, a raz nie. 
Podobnie było z resztą - autobus raz się spóźniał, a raz nie. 

Dodatkową zmorą, zarówno pasażerów, jak i kierowców były rozrywające się filmy - płócienne rolki z numerami linii namalowanych czarną farbą przez szablon. Nie były one jakoś niesamowice wytrzymałe, więc niewielka wilgoć i po sprawie.
Kierowcy różnie "pozbywali się" problemu. Gdy kierowcy się chciało, na zajezdni do kawałka dykty przykleił literki i cyfry samoprzylepne, albo je namalował farbą. Gdy zaś mu się nie chciało, albo nie miał czasu, ograniczało się to do namalowania numeru linii flamastrem na kartce A4 i wstawieniu za przednią szybą. 

- Pamiętam to jak dziś - mówi pani Helena, pasażerka MZK od 30 lat - nie mieliśmy z mężem samochodu. Mąż pracował w Fabryce Domów, potem w sklepie. Ja dojeżdżałam wszędzie autobusem - piątek świątej czy niedziela! Cały rok. I jeszcze jak były te stare, autobusy z wysoką podłogą, z dermowymi siedzeniami, to czasem, gdy był mróz to siedzenia odczepiały się od podłogi. 
Pani Helena obecnie mieszka na osiedlu Armii Krajowej (dawny ZWM) i nigdy nie miewała problemów z podróżą komunikacją zbiorową w naszym mieście. W Opolu mieszka od 1978 roku.

Wszystko dostarczane do miasta - chodzi o autobusy - było nowe. Ba. Wszystko, absolunie wszystko było kiedyś nowe.
Jeszcze stosunkowo niedawno, zanim wycofano Jelcze M11, podróż była pełna nostalgii. Te miały swoje lata świetności za sobą, ale i tak jazda nie należała do jakiś tam najgorszych. 
Oczywiście jest to chyba logiczne - wszystko się kiedyś starzeje i trzeba to potem wymienić, no chyba, że jest sprawne i bezawaryjne po wielu latach pracy. Tak też było z wieloma pojazdami z opolskiego MZK. 

Kiedyś "stare czasy" były codziennością. Teraz już powoli zaczyna brakować po nich śladu, a znalezienie jakiegoś skupiska kultowych rzeczy w oryginalnym stanie wywołuje niesamoiwte wrażenie. Jak to się mówi: wgniata w fotel. 

Linii w Opolu było tyle, m. in. dlatego, że cały pierwotny, 30-liniowy układ komunikacyjny był nastawiony na to, że spora część obywateli nie ma samochodu. 
Ale niestety - braki taborowe, dziura w budżecie, nieopłacalność połączeń spowodowały, że np. znana mieszkańcom linia 2, albo 19 zniknęły i nie ma ich do teraz.

Nie dojedziemy już P do Prószkowa, ani 20 do Zakładów Drobiarskich. A już nigdy nie przejedzie przez Piotrkowską, a 1 w przerwie między dodatkami nie będzie stał na sworcu PKS i udawał przyjezdnego. 

Totalną porażką, utopią, anarchią był tzw. "Nowy układ komunikacyjny 6+6". Uwzględniał on 3 kategorie: Linie podstawowe, Linie uzupełniające i Linia nocna (tak, była wtedy tylko jedna, jedyna - N). Ta konvepcja od początku była skazana na niepowodzenie. 

Jedną linię pożegnaliśmy stosunkowo niedawno, a była to N3. Zintegrowano ją jakby z liniami N1 i N2 i zwiększono częstotliwość kursów tych dwóch ostatnich.

Jak więc widać - nie wszystko było wieczne, jeżeli chodzino nasze MZK. Miejmy nadzieję, że tamte linie kiedyś powrócą, a sieć autobusów w Opolu się poszerzy. 

5 komentarzy:

  1. Hej chłopie 1 nigdy nie kursowała do Dambonia skąd ty bierzesz taką mieszankę dezinformacji, 1 od zawsze łączyła Grotowice z Wróblinem nigdy inaczej,zaś 19 z Dworca na Wschodnią jeżdziła pod koniec lat 90tych taki sam krótki epizod jak H do Metalchemu,to sa ciekawostki ale nie mieszaj ich w takim przedziale czasu i podawaj rzetelnie .

    OdpowiedzUsuń
  2. Drobny błąd się wkradł. Oczywiście - 1 łączyło Grotowice z Wróblinem. W podobnym kierunku wybierała się również 6 - do Czarnowąs. Jeżeli wpisałem linię nr. 1 do Dambonia, to prawdopodobnie chodziło o linię nr. 2. Na dniach poprawię i ogólnie przejadę bo całej stronce i posprawdzam błędy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej hej widzę błędy
    19 powstała w 1983 roku i była przedłużeniem 9,
    Jeżdziła ze Wspólnej przez Spychalskiego do Rejtana i w lewo na Ozimską do Wiejskiej i kończyła na Piotrkowskiej gdzie dziś jest Biedronka,tam też dociągnięto w 1994 roku linię A która dotychczas kończyła na Rejtana jeżdżąc jak 9 z różnicą że A jechało z Domańskiego do i przez Wrocławską na Wspólną zgarniając tam tłumy pracowników z magazynów zaopatrujących Opole.
    Warto wspomnieć że 3/4 lini zaodrza kursowało przez Spychalskiego A,F,N,4,5,9,15,19 a w miasto każdego dnia wyjeżdżało 116 autobusów każdego dnia,Ikarusy kursowały także w niedzielę i święta,a auobusy jeżdzily od 4 rano do północy.Być może mało z was wie albo i wogle ale wogle się w Opolu nie mówi o tym że mieliśmy w pewnym czasie aż 3 zajezdnie,po za najmłodszą na Luboszyckiej istniała też na Kasprowicza i na Pruszkowskiej,pamiętajcie o tym gdybyście się zastanawiali gdzie parkowano ponad 100 autobusów w drugiej połowie lat 70tych gdy jeszcze nie istniała Luboszycka.

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwotnym powstaniu linia 20 posiadała po dwa kursy wypadowe do Suchego Boru.
    Filmy w ekspozytorach były na bieżąco wymieniane,ponieważ miasto się rozbudowywało i zmieniały się nazwy ulic,np 14 i 5 kończyły na Nowotki potem na Fabryce Domów a na koniec na Wschodniej której nazwa powstała dla osiedla Wschód które miało tam powstać.
    F,H i 2 kończyły na Kombinat Mięsny potem Zakłady Mięsne a na koniec Głogowska pętla i tak przez szereg lat,dlatego robieniem nowych taśm do ekspozytorów zajmowali się ci sami którzy byli też tapicerami dla pociętych foteli,kierowcy nigdy sami nie bawili się w cerowanie lub naklejanie numerów na taśmy,jeśli coś się psuło to wyciągano z kasacyjnego wozu,jak myślicie skąd się wzięły Berlietowskie ekspozytory w naszych Ikarusach,zakładano je z kasacyjnych Berlietów albo i to przeważnie z tych które szły do kapitalki którym zdejmowano a w kapitalce dostawały nowiutkie,wozy zawsze przychodziły z czystymi taśmami bez napisów i numerów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Domena kartkowych numerów to lata 21 wieku,Zembaczyński który zapuścił i doprowadził do ruiny naszą komunikację spowodował że musiano sięgnąć po przestarzały i nie dostosowany do naszych potrzeb tabor używany,ale to nie koniec tego cwaniactwa,nastęca Zembaczyńskiego zmuszony był do odbudowy taboru,co też zrobił ponieważ wcześniej wyjeżdżało już o 2 do 4 autobusów mniej jak było w rozkładzie,zależało to od tego ile wozów w danym czasie jest zepsutych jednakże i tak było na stanie o dwa autobusy mniej niż powinno być na mieście.Dziś jest o prawie 20 autobusów więcej jak za czasu Zembaczyńskiego ale powiększono teren miasta i wydłużono niektóre linie co za tym idzie powinno kursować więcej autobusów po mieście i jak się to robi żeby zaoszczędzić ano tak; łączy się kilka lini w jedną i zamiast np 3 lini po 4 autobusy mamy jedną linię z 5 autobusami-jest oszczędność jest,fikcyjna bo kosztem wydłużenia czasu na przystamkach,tak więc nowa władza tylko bardziej się nauczyła oszukiwać pasażera jak i siebie.Dla przykładu w latach 1983-1990 15 kursowała co 7 minut, 9 co 9 minut a 3 co 8 minut,porównajcie to z dzisiejszymi rozkładami,nawet biorąc pod uwagę ilość osób które przesiadły się z komunikacji zbiorowej do aut jesteśmy na ostatnim miejscu w Polsce pod względem oczekiwania na autobus komunikacji miejskiej.

    OdpowiedzUsuń